Miejsce pracy

Jednym z najczęściej zadawanych na spotkaniach autorskich pytań jest to dotyczące miejsca pracy. Wiadomo, że autorzy mają swoje nawyki i przyzwyczajenia, a niektórzy nawet, nie bójmy się tego słowa, obsesje związane z miejscem, w którym piszą. Nie wszyscy mają gabinety, w których mogą ukryć się przed całym światem, pogrążyć w snuciu fabuły i przelewaniu historii na papier (no dobrze, na laptopa), więc chociażby z tego powodu występuje zróżnicowanie. Czy jest jakiś przepis na to, jakie powinno ono być? Nie ma i nie zgodzę się z nikim (nawet ze Stephan’em Kingiem), że jest inaczej. Powód jest prosty: nie ma dwóch takich samych ludzi, więc nie ma dwóch takich samych pisarzy. Każdy sam musi sobie dobrać miejsce pracy, na własnej skórze wypróbować, które jest najlepsze.

Ja mam w domu trzy takie miejsca:

  • to, w którym właśnie siedzę w tej chwili, czyli weranda (widok na zieleń, odgłosy przyrody, a czasem kosiarki, przestrzeń, ale „czynna” tylko w sezonie, gdy palce nie przymarzają do klawiatury)
  • salon (wygodny fotel, stolik pod ręką, blisko do czajnika i herbaty, ale do wykorzystania tylko rano, albo jak rodziny nie ma w domu)
  • gabinet (teoretycznie najlepsze miejsce, bo mogę odciąć się od wszystkiego, ale nie mam tej przestrzeni, która jest werandzie i po napoje muszę ganiać na dół)

Zabieram też laptopa na wyjazdy i wtedy najczęściej też znajduję sobie coś odpowiedniego. Podstawowym kryterium jest wówczas możliwość wyłączenia z tego, co się naokoło dzieje.  Czyli wybiorę głośnych kibiców niemieckich (nie znam niemieckiego i potraktuję to jako szum), a nie naszych rodaków prowadzących ciekawą rozmowę, bo wtedy automatycznie (jak każdy chyba) zaczynam słuchać.

A dzisiaj piszę tutaj 🙂

 

 

 

 

Frombork

Dziesięć dni temu (jak ten czas leci) byłam na spotkaniu autorkim w miejscu, gdzie Alicja i Julka prowadzą swoje drugie śledztwo. We Fromborku spędziłam nie tylko kilka godzin, ale cały weekend :-), a po mieście i okolicach oprowadzał nas Marcin, który wystęuje w „Wakacjach z trupami” pod własnym imieniem. Przegonił nas kilkanaście kilometrów, ale było warto trochę pochodzić!

Zdjęcia ze spotkania niedługo pojawią się w galerii 🙂

 

 

Spotkanie autorskie we Fromborku

Ze wstydem przyznaję, że mimo iż mieszkam stosunkowo niedaleko, to do Fromborka zaczęłam jeździć kilka lat temu. Od razu polubiłam to miasto, mam tam już kilkoro znajomych i … umieściłam tam akcję powieści „Wakacje z trupami”. Na jednym ze spotkań autorskich, ku własnemu zaskoczeniu, dowiedziałam się moja powieść została narzędziem wyborczym!

Za tydzień z niedużym kawałkiem, będę we Fromborku na spotkaniu autorskim 🙂

I minęły trzy miesiące…

Wiem, miałam pisać regularnie, ale:

  • regularnie pisałam piątą cześć Uszkiera
  • regularnie ją sprawdzałam
  • w terminie oddałam do wydawnictwa
  • w międzyczasie napisałam kilka recenzji i zbiorów pytań do wywiadów z innymi (zagranicznymi) autorami
  • zaczęłam trzecią część powieści z Alicją i Julką
  • i zrobiłam parę innych rzeczy.

Nie starczyło mi zapału do wpisów 🙁

Wakacje

Moje milczenie spowodowane było długo wyczekiwanymi wakacjami. Zaczynam się chyba przyzwyczajać do wyjazdów po sezonie 🙂 Tym bardziej, że są tego bardzo dobre strony: niższe ceny, mniej turystów i możliwość powygrzewania sie na słońcu, gdy w Polsce jest szaro i zimno. Albo szarawo i zimnawo. Wakacje były intensywne: zwiedzenie, zdobywanie szczytów wulkanów i klifów, przemierzanie wyspy w poprzek (no dobrze, to była wysepka), walka z falami i poranne pływanie w basenie 🙂 Ku mojemu zaskoczeniu kolano dało radę, mimo że jeszcze nie doszło do formy.  Wypoczęłam 🙂

Granda

W tym roku po raz pierwszy miałam okazję uczestniczyć w Poznańskim Fetiuwalu Kryminału Granda. „Wakacje z trupami” (na stronę wrzuciłam już kilka pierwszych recenzji) miały premierę dokładnie w tym czasie i o nowej powieści opowiadałam w czasie Gali Premier.