Czwartek ze zbrodnią (morderstwo na Zaspie)

Motywy zbrodni nie zawsze są ciekawe i niekiedy trudno się dopatrywać skomplikowanych historii, których epilogiem stało się morderstwo. Okazja, nuda i alkohol czasem niestety wystarczą do tego, żeby pozbawić kogoś życia.

Napady na osiedlach na samotnych przechodniów, walki pomiędzy miastami czy dzielnicami i popisywanie się agresją przed znajomymi zdarzają się od dawna. Czasem takich sytuacji jest mniej, czasem więcej, ale praktycznie zdarzają się zawsze, tym bardziej, gdy włączą się w to kibole (nie mylić z kibicami). Jednak na szczęście napady nie zawsze kończą się śmiercią ofiary.

W październiku 1984 roku było jednak inaczej. Na gdańskiej Zaspie zamordowany został przypadkowy człowiek, mężczyzna, który wieczorem uprawiał jogging. Kto i dlaczego zabił?

Tydzień wcześniej doszło do bójki między uczniami z Zaspy i z Przymorza. Młodzież z Przymorza przegrała i przez tydzień planowała zemstę, do której miało dojść na „terytorium wroga”. W międzyczasie żądni zemsty nastolatkowie postanowili, że nie będą szukali swoich przeciwników sprzed kilku dni, ale oberwą wszyscy, którzy nie będą w towarzystwie kobiet. Pogoda jednak tego dnia nie sprzyjała agresorom, było zimno, deszczowo i wiał wiatr. Większość ludzi siedziała w domu, a kilku starszych mężczyzn nastolatkowie na nie uznali za godnych przeciwników. Mniej szczęścia miał mężczyzna, który jak co wieczór biegał po osiedlu. Po zaczepce jednego z chłopaków wdał się w wymianę zdań, a wkrótce doszło do rękoczynów. Mężczyzna nie miał szans, napastników było kilku i wyładowywali na nim swoją frustrację. Po wyładowaniu agresji pobitego i okradzionego zostawili na ulicy, a sami uciekli. Mężczyzna zmarł w miejscu napadu.

Znieczulica też nie jest nowym zjawiskiem, bo jak się później okazało, wiele osób słyszało krzyki, nie zareagował nikt. Być może, gdyby było inaczej, mężczyzna przeżyłby ten napad.

Dodaj komentarz