Od kilku lat mam ochotę spisać wspomnienia prababci. Te z czasów wojennych i tuż po. Myślałam o tym, myślałam i dopiero niedawno zdecydowałam się. I to tylko dlatego, że usłyszałam warto, nawet dla siebie samej, niezależnie od tego czy te wspomnienia kiedyś ujrzą światło dzienno, czy nie. Bardzo prawdopodobne, że będą tylko takimi szufladowymi wspominkami. Albo może tylko rodzinnymi. Prababcia już nie żyje (gdyby żyła miałaby 116 lat), z jej dzieci żyje tylko jedna moja cioteczna babcia (85 lat), więc to już ostatni moment na omówienie z nią wspomnień prababci, na weryfikacje i być może na posłuchanie nowych opowieści.
To będzie zupełnie inne pisanie…
Nie kryminalne.
Czasem sensacyjne, bo losy rodziny były dosyć barwne.